Wykorzystałem parę godzin wolnego i pojechałem odwiedzić znalezione poprzednio
boczniaki. W lesie bardzo fajnie, mgły opadły i słońce wydobyło resztki kolorów z liściowego dywanu i niewielkich plam zieleni podbukowych mchów. W dodatku ciepło i bezwietrznie, szkoda tylko że po 2 godzinach musiałem wracać do pracy.
boczniaki przez tydzień niewiele urosły, niektóre do średnicy 5-7 cm, inne trochę więcej, jeszcze inne prawie wcale. Trochę połaziłem po lesie, ale dalej mi się nie chciało, podobnie jak Dzidkowi... reszta w "szerzej"
Spotkałem kilka martwych ogromnych buków, na jednym na wysokości 9 metrów
szmaciak. Nie jestem wiewiórką, więc oprócz niezbyt wyraźnej fotki odpuściłem. Jeszcze skoczyłem w inne miejsce, pozbierać poskładane jesienią w paru miejscach śmieci. Były tam, nie ruszone. Przy okazji stwierdziłem powalenie przez leśników "mojego" boczniakowego martwego buka, zostały na nim marne resztki.
Prawdziwki skutecznie się schowały pod liśćmi i nie znalazłem żadnego (przynajmniej staram się tak to wytłumaczyć). Znalazłem jeszcze parę grzybków, o czym w dopiskach. Pozdrowienia dla wszystkich 😃