W lesie nędza. Sprawdzenie miejsc, które dwa lata temu znaleźliśmy jako typowo prawdziwkowe. Kilka wielkich robaczywych prawdziwków, jakieś podsuszone w większości podgrzybki i nic. Porażka. Sytuację uratował duży siedzuń, z którego właśnie robimy flaki. Zapomniałam jeszcze o 7 kaniach. Jeśli nie popada porządnie, nie wybieram się do lasu.