duża wersja fotografii z doniesienia

fotografia z grzybobrania
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witam serdecznie. Tak się troszkę z pogodą zepsuło, ale jak dla mnie to i super jest- lubię takie klimaty. Ciepło, słońce w oczy nie razi, wiaterek troszkę dmucha, las stoi otworem. A las podwoje otwiera szeroko i cała jego tajemniczość przebiegle zaprasza. Dzisiaj z nowych znalezisk nawet sporo, choć część nie została prze ze mnie utrwalona. Jednego sobie nie odpuściłam- kolorowego cudnego rulika nadrzewnego. Te rozsypane po pniu koraliki, zawsze mnie zachwycają..........
Spacer- cudowny. Marzenie. Początkowo towarzystwa dotrzymywała delikatna mżawka, taka tiulowa mgiełka z nieba. I deszcze i temperatury swoje porobiły. Lasy całe rozkwitły, pysznią się czym potrafią, zielenią, ściółką, kępami traw po kolana, młodymi pięknymi konwaliami. Czas w lesie ptactwo cudownie umila- i ta błoga cisza. Niby miasto, ale jak by go nie było. Penetrując i ścieżkami, i między drzewami myszkując napotkałam dzisiaj w lesie sporo grzybowych skupisk i osobliwości. Jak to jest przyjemnie spojrzeć w prawo, - a tam kępka czernidłaków. Za jakiś czas po lewej piękne maleńkie jeszcze skupisko majówek spomiędzy mchów się wyłania. Na obrzeżach lasu natomiast piękne egzemplarze piestrzenicy zwyczajnej. Takie przytulone do zeschłych liści brązowawe czareczki. Ale tym co najbardziej o tej porze urzekło - to cudne skupiska rulika nadrzewnego. Jak takie pięknie przez naturę rozsypane po powalonym pniu koraliki. W powietrzu przyjemny chłodzik. Mile pooddychać tak cudnym - lasem i kwieciem pachnącym powietrzem. Pobyt umilały śmigające po drzewach wiewiórki. Lubię je obserwować- są tak delikatne i tak cudnej urodzie. Dzisiaj miałam troszkę wrażeń w lesie. Początkowo myślałam, że to pieś przebiegł mi drogę, ale jak się okazało to wielkości psa średniego- podejrzewam- zagubiony młody dzik. Ten to ganiał po lesie. Najwidoczniej zgubił gdzieś swoją mamę. Prawie, że przed nogami- drogę przeciął mi trzykrotnie. Żal mi się biedaka zrobiło. Ale pomóc nie miałam możliwości. Spacer, okazy- niestety na foto załapał się tylko rulik- resztę popodziwiałam i o wpisie nie pomyślałam- niezwykle udany. Jak zresztą każdy- choćbym nic nie wypatrzyła, ale z dnia na dzień i tak las się bardzo zmienia. Zresztą, taki spacer, to dla mnie sama przyjemność, nawy, nałóg? Sama nie wiem. Serdecznie pozdrawiam:)