duża wersja fotografii z doniesienia

fotografia z grzybobrania
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Tryptyku o smardzów poszukiwaniach część trzecia ... ostatnia jak na tryptyk przystało 😁 Ruszyłem w las by żagwie znaleźć, taki sprytny byłem. Pomyślałem że smardze to od razu wyczują i nie pitną pod liście. Wlazłem ledwo, idę kawałek, patrzę .. a tu bach ... oczywiście żagwie na samym środku przejście mi tarasują. Mówią do mnie - rób Pan zdjęcia bośmy piękne i dorodne. Fakt że takie właśnie były, orzęsione w dodaku. Więc im sesję pykłem, chociaż tego parcia ich na szkło i tapetę do końca nie pojmuję ... ale to może przez to że niejadane są przez ludzi i słaby z nimi kontakt mają.
Przyglądał się temu z pobliskiego kawałka sporej gałęzi rulik nadrzewny - śluzowiec znaczy się. To i jemu foty zrobiłem ... niech ma - chociaż się nie prosił. Ale ładny był i taki ... okrągły, pomarańczowy ... nieźle się komponował w kadrze. Poszedłem dalej, na polanę. A tu pierwiosnków cała masa - prymulek takich z naszych ogórdków i parapetów, tylko dziko rosnących. Ładne były to im się trochę rykoszetem parę fotek oberwało. Nic to, idę dalej. Patykiem grzebnę to tu to tam i ... czernidłaczków błyszczących parę gromadek grzebnąłem. Nawet mnie kusiło żeby je do koszyczka zebrać, ale przy sobocie i drinku we wieczornej perspektywie nie do końca była by wskazana konsumpcja. Szkoda drinka było a i same czernidłączki całkiem sympatyczniej na ziemi wygładały niż by miały na patelce skwierczeć. I nagle ... tadam hura - fanfary ... pierwszy smardzowaty grzyb tegoroczny. I to jaki w dodatku - naparstniczka stożkowata ! Obok niej druga i trzecia i czwarta, następna i znowy kolejna ... no takieg znaleziska to ja się wcale nie spodziewałem. Zacząłem je focić po kolei - jedna po drugiej. I tak z dwadzieścia kilka ich naliczyłem. No nareszcie coś ... a nie żagwie ino. Po takim znalezisku, już w pełni ukontentowany w powrotną drogę do auta zacząłem zmierzać. Ale po drodze tej wypadło mi przejść przez słoneczną dosyć polanę. Japierdziu ... oczom swoim uwierzyć nie chciałem - smardze na środku polany z dala już były widoczne. No takiego spawy obrotu to ja się, po dwóch razach smardzowej posuchy wcale nie spodziewałem. Smardze na swojej życiowej końcówce już były, ale godnie się całkiem mi zaprezentowały - z resztą sami popatrzcie ... Przy samym aucie kolejna niespodzianka na mnie czekała, następny śluzowiec samotek zmienny. Wróciłem do domu. I z tego wszystkiego, po dniu takim a raczej ledwie trzech jego godzinach wycieczki, zrobiłem pasta a spirale z gęśnicą wiosenną, wczoraj uzbieraną a dzisiaj na maśle duszoną z paskami wędzonego sera radamer i otartym czosnkiem niedźwiedzim ... Czego i Wam życzę jeśli do końca tej oto relacji dotrwaliście ... 😜 Od jutra grzybom na chwilę dam pokój ... a ryby zacznę przez parę dni niepokoić ... bo zaniedbałem ostatnio je trochę 😉