duża wersja fotografii z doniesienia

fotografia z grzybobrania
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Mimo -11 st. C spędziłem półtorej godziny na powietrzu (w tym pół godz. dojście i powrót). Nowa miejscówka - krzaki i zadrzewienia (wierzba, olsza, czarny bez) wzdłuż potoku na obrzeżach miasta. Mimo spotkanych dziesiątek czarnych bzów tylko na jednym kilka malutkich uszaków. Na wierzbach, których było też bardzo dużo, trafiły się tylko 2 stanowiska płomiennicy (liczyłem na więcej, ale warunki śniegowe są jakie są, więc mogło być więcej pod śniegiem), za to w miarę obfite. Łącznie płomiennic grubo powyżej 70 i z 5 uszaków - wszystko dzielone przez 10 do statystyk.
Ponieważ jestem zmarźlakiem, sam po sobie się nie spodziewałem, że spędzę ponad półtorej godziny na 11-stopniowym mrozie i to bez wielkiego cierpienia. Myślę, że kluczowe były dwie kwestie: po pierwsze było sucho (normalne przy takim mrozie) i zupełnie bezwietrznie, a po drugie ja najbardziej marznę w dłonie (nawet w grubych rękawiczkach) i tu po raz kolejny spełniły swoją rolę chemiczne ogrzewacze do rąk, które niedawno kupiłem. Super sprawa dla marznących w ręce, polecam.